22 stycznia 2015

family letter


Marycha ewidentnie też nie chce mi pozwolić lecieć. Wczoraj przez jakieś 6 godzin 
starałam się coś z siebie wydusić, ale jedyne co napisałam to to, co widać na zdjęciu. 
Przyszedł kot usiadł na laptopie i zrozumiałam, że i tak nic nie napiszę. Im więcej
czasu zajmą mi formalności, tym później wylecę, plusy i minusy całej sytuacji...



2 komentarze:

  1. Jak przyjdzie wena, bo w końcu przyjdzie, to napiszesz raz-dwa i będzie z głowy :D. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje (nadal nic nie zrobiłam)! Dziękuję bardzo!

      Usuń